FELIETONY - z przymrużeniem oka

ZĘBY PROSTO Z GĘBY

 

Patrzę w lustro i nie dowierzam.

To ja?

Kiedyś szczupła, długowłosa blondynka. Zawsze uśmiechnięta. No chyba, że wkurwiona. Wtedy nie uśmiechnięta, ale ciągle szczupła, długowłosa blondynka. Stany wkurzenia miałam raczej rzadko. Chodziłam więc po ziemi, a znakiem rozpoznawczym były, wystające zęby prosto z gęby. Ogólnie śmiech,  jest moim ulubionym lekiem, suplementem diety i witaminą. Obserwuję ludzi, którzy patrząc na mnie, myślą „o Jezu, co ona się tak głośno śmieje”.

Uśmiech, przysparza mi jednak jeszcze jeden element mojej osobowości – nieuniknionej zresztą – ZMARSZCZKI.

Spoglądam  w okrutne zwierciadło i widzę.

Zagięcia i fale pod lewym okiem, pod prawym okiem, nad oczami, na czole. Skóra jakaś taka przyciemniona, zapadła.

Zapytam małżonka, co on o tym myśli.

„Oj kochanie, wyglądasz jak zwykle pięknie, zresztą ile byś nie miała zmarszczek, to dla mnie zawsze będziesz piękna”. Ok, podsumujmy. Wiem, że będzie mnie kochał pomimo zmarszczek. Czyli mam je, czy nie mam? Widać je, czy nie?

Może dla pewności zapytam jeszcze mamę, ona zawsze była ze mną szczera.

„W tym wieku raczej nie ma się zmarszczek”.  Dobra, trochę lepiej. Tylko co to znaczy „raczej”? Czyli, że nie powinnam ich mieć? Czy może bardziej – jesteś młoda i na pewno nie masz. W sumie nie przyglądałam się, ale w tym wieku na pewno nie.

Biorę więc krem i wcieram w czoło, wklepuję pod oczy. Patrzę w lustro. Nie pomaga. Na co mi to było k… mać!? Diety, koktajle z jarmużu, detoksy. Suplementy mające oczyścić mnie z toksyn, a jedyne z czego mnie oczyściły to z nadziei.

Koleżanka powiedziała – „pobudzaj włókna kolagenowe”. Że co pobudzać? Czy ja nie jestem wystarczająco pobudzona, po całym dniu biegania za dwójką małych, ciągle krzyczących, bijących się, niezadowolonych, nieustannie głodnych i spragnionych istot?

Siedzę w nocy (bo wtedy mam czas) i pobudzam. W lewo, okrężnymi ruchami. W prawo nad oczami i pod oczami. Robię kółka na zmęczonej twarzy i usypiam z ręką na nosie.

A co ty taka zmęczona chodzisz od kilku dni – pyta mnie ktoś. Nie śpisz po nocach?

No właśnie nie śpię.

A co robisz, jak tak nie śpisz?

POBUDZAM SIĘ.

Mówię do lustra stanowczym tonem. Dam Ci ostatnią szansę lustereczko. Pobudzam się co noc i mam widzieć efekty.

Nic z tego. To nie ja sprzed kilku lat.

Zaraz momencik, niech się  dłużej zastanowię. Patrzę i patrzę – jest. Eureka!!! Znalazłam coś co się we mnie nie postarzało. Kompletnie to samo, co kilkanaście lat temu.

Są moje kochane, niezawodne, nie starzejące się -ZĘBY.

Nadal wystają z gęby, tak jest wystawały. Czyli nadal jestem szczęśliwa. Uff… a już panikowałam.

 

Pozostaw odpowiedź Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.