FELIETONY - z przymrużeniem oka

DIK

Idę przez osiedle, wchodzę do lasu i widzę – czarny, kudłaty pies biega bez smyczy pomiędzy drzewami. Jakiś taki wesoły idzie w moją stronę. Patrzę w jego czarne oczy. Widzę mocno znajomy psi wzrok. Trochę to dziwne i zupełnie nieprawdopodobne, ale to mój pies. Zwierzak z mojego dzieciństwa. Mówię do niego – to ty DIK?

Tak, nazywał się DIK; i tak, wiem, że jakbym pojechała do Anglii to nie mogłabym go wołać głośno na ulicy [ z ang. DICK – kutas].

Podchodzi do mnie i pcha w stronę leśnej ławeczki. Myślę sobie, usiądę i pogadam z nim o moim i jego dzieciństwie. Ludzkim głosem przemawia do mnie. Pamiętasz mnie? Bawiłaś się ze mną jako mała dziewczynka. To ja, nie przestawałem szczekać godzinami. Oj, tak miało się temperament wojownika – mówi dumnie. Rzeczywiście, wspominam dni kiedy puszczałam go bez smyczy, a on rzucał się na wilczury, dwa razy większe od niego. To prawda, był wojownikiem. Kontynuujemy przyjemną rozmowę. On mówi – matko, ależ ty byłaś szczęśliwa. Pamiętasz spacery z siostrą i rodzicami? Kochałem je. Bawiliście się w podchody i w berka między drzewami. Ja biegałem szczęśliwy jak żaden inny pies na świecie. Pamiętasz jak mama wolała, żebyś wróciła do domu bo zaraz leci w telewizji “Alf”, albo “Koło Fortuny”. Całą rodziną oglądaliśmy, a ja pilnowałem, żeby nic wam się nie stało. Ależ wy byliście szczęśliwi. Pies, ani myśli przerywać wspomnienia, które są częścią mnie, moją tożsamością. Jego opowieści o naszym wspólnym szczęśliwym dzieciństwie są dla mnie czymś, czego nie da się opisać słowami. Siedzę na obdrapanej ławce i rozpływam się w myślach. Pamiętasz jak mama, przed wyjściem do pracy szła do sklepu i kupowała świeże pączki na śniadanie? Pamiętam, jak siadaliśmy razem na parapecie i odprowadzaliśmy ją wzrokiem, kiedy szła na przystanek. Raz nawet się popłakałaś. Tak ci było jej żal, że idzie w deszczu do pracy. Matko, jak wy się kochaliście. Teraz ty masz  super rodzinę – mówi nagle mój przyjaciel z dawnych lat. Kiedy pies opowiada o szczęśliwym dzieciństwie, jedna myśl nie daje mi spokoju. Skąd on się tu wziął? Po co przyszedł do mnie? Przecież już od dawna nie żyje. Obracam głowę i zdaję sobie sprawę, że siedzę sama na tej ławce ze łzami w oczach sięgam pamięcią do przeszłości. Wstałam na równe nogi – już wiem. Chcę, żeby moje dzieci miały tak fajne dzieciństwo jak ja! Dom, to nie ściany i meble, ale spacery, pączki i uśmiech na twarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.